Po raz pierwszy od ponad 20 lat od zabójstwa Jarosława Ziętary prokuratura ujawniła wizerunek osoby, która może posiadać ważne dla wyjaśnienia zbrodni informacji. Wiele mediów zachłysnęło się tym newsem, ogłaszając, że doszło do przełomu w śledztwie. Niestety, skończyło się na potraktowaniu sprawy zabójstwa dziennikarza jako taniej sensacji.
Informując o apelu prokuratury w sprawie świadka często nie publikowano jego wizerunku lub pomijano w publikacjach dane kontaktowe do prokuratury. Tym samym ograniczono możliwość rozpowszechnienia wizerunku, co oznacza zmniejszenie szans na rozpoznanie świadka.
Poniżej zestawienie przedstawiające jak media potraktowały apel prokuratury dotyczący świadka w sprawie Ziętary oraz przykłady medialnych relacji (dane z 17-18.05.2013).
Cześć mediów całkowicie pominęła apel prokuratury. Niestety, tylko jeden dziennik, jeden tygodnik oraz jeden serwis internetowy zamieściły zarówno portret pamięciowy jak i dane kontaktowe do zgłaszania się w sprawie świadka.
Przykładem czysto sensacyjnego i całkowicie bezużytecznego dla wyjaśnienia sprawy dziennikarza był Onet, najpopularniejszy polski portal. Przez długi czas informację o świadku w sprawie Ziętary podawał jako pierwszą wiadomość w swoim serwisie. Tyle, że pisząc o portrecie… nie opublikowano go. Konkurencyjna Wirtualna Polska wprawdzie zamieściła portret – lecz przycięty (utrudniający identyfikacje) i bez danych kontaktowych do prokuratury.
Zdarzało się także, że podawano informacje mylące. Przykład poniżej – poznański serwis www Gazety Wyborczej błędnie podał, że prokuratura opublikowała rysopis (czyli słowny opis wyglądu) świadka, a nie jego portret (czyli wizerunek). Do informacji nie dołączono ani jednego, ani drugiego.
Czytaj także: Apel do dziennikarzy w sprawie Jarka Ziętary